Hej!
Wczoraj miałam koszmarną dobę, ale dziś czuję się znacznie lepiej. Jak mam taki „lepszy z gorszych” dzień staram się do Was napisać. Na życzenie dzisiaj wykonałam dla Was mój klasyczny make up, a pod postem zamieściłam szczegółową listę wykorzystanych produktów. Będzie to typ makijażu z wykorzystaniem ukochanych technik oraz w ulubionej kolorystyce.
Mój makijaż rozpoczynam od nałożenia podkładu i zazwyczaj robię to dłonią. Omijam okolicę oczu, ponieważ podkład może ją niepotrzebnie obciążać. Dawniej używałam dość ciężki podkład Revlon Color Stay, który pięknie radził sobie ze świecącą cerą. Stosowanie przeze mnie tak ciężkiego podkładu, mocno kryjącego przez lata poskutkowało tym, że pory na mojej twarzy znacznie się powiększyły. Zdecydowałam się na zmianę podkładu na lżejszy, a ze świeceniem skóry idealnie radzi sobie dobry puder transparentny. Z czasem pory znacznie się zmniejszyły.
Jasny korektor łącze z ciemnym kamuflażem przy użyciu gąbeczki beauty blender. Całość utrwalam pudrem transparentnym, którego najwięcej ląduje w okolicy pod oczami. Efekt konturowania wzmacniam poprzez nałożenie bronzera w kamieniu na czoło, kości policzkowe, żuchwę oraz szyję. Do makijaży dziennych polecam zdecydowanie bronzery matowe, bez drobinek.
U mnie nie sprawdziły się pomady do brwi i od lat maluję je cieniem do powiek. Zazwyczaj wybieram bardzo ciemny brąz, kolorem zbliżony do gorzkiej czekolady. Nakładam go ulubionym pędzelkiem Hakuro H85. Bez najmniejszego kłopotu możecie go sobie zamówić na allegro. To co jest istotne, to aby jak najmniej cienia znalazło się w przedniej części brwi, dlatego ja makijaż zaczynam od środka, poprzez koniec i dopiero resztką cienia podkreślam ich przód. Unikniecie efektu ciężkich i sztucznych brwi. Włoski z przodu fajnie jest podkreślić lekko wysuszonym tuszem do rzęs.
W tym momencie mam już przygotowaną twarz do makijażu oczu, a tutaj już mamy spore pole do popisu. W zależności od okazji lub nastroju taki makijaż wybieram. W ostatnim czasie stawiam na kolor. Pokochałam pomarańcz, fiolet oraz bakłażan – kolory stworzone dla zielonej tęczówki. Ostatni będzie idealny także dla szarookich. Mojemu makijażowi oczu zazwyczaj towarzyszy dość gruba kreska wykonana eyelinerem na górnej powiece. Powód jest bardzo prosty. Oprócz tego, że taka kreska powiększa moje niewielkie oczy, to fantastycznie kamufluje miejsce doczepienia sztucznych rzęs, bez których nie wyobrażam sobie profesjonalnego makijażu. Kreskę warto robić na otwartym oku, aby mieć kontrolę nad efektem końcowym. Szczególnie jeśli macie opadającą powiekę jak ja. Kreska wychodzi mi raz lepiej raz gorzej, ale aby była względnie poprawna wymaga to treningu i wprawy. Nie ma złotego sposobu na powodzenie w tym przypadku i każda z nas zabiera się do tego inaczej, tak jak jest nam najwygodniej. Ten element szczególnie wymaga po prostu wprawy.
Jeśli chodzi o wykończenie makijażu to stawiam na światło i nie żałuję rozświetlacza. Stosuję go na kości policzkowe, skronie, łuk kupidyna, wierzch nosa oraz kąciki wewnętrzne oczu. W związku z taką ilością blasku (często na ruchomej powiece również znajduje się połyskujący cień) zazwyczaj decyduje się na matowe pomadki w płynie. Są bardzo trwałe, a przy tym świetnie równoważą efekt końcowy na twarzy. Pamiętajcie, że matowy produkt na ustach dodatkowo je wysusza. W takim makijażu widoczne suche skórki na ustach są niedopuszczalne. Aby tego uniknąć wykonujcie sobie peeling ust, na przykład pocierajqc je szczoteczką do zębów, następnie nawilżcie wazeliną lub maścią z witaminą A.
Te wszystkie informacje pojawiły się już na moim blogu, ale dziś postanowiłam, że troszkę teorii w ramach przypomnienia nie zaszkodzi 🙂
Wykorzystane kosmetyki: podkład Isadora Wake up Make up warm beige, korektor anti age Maybelline sand, bronzer Eveline 51 mat, bronzer Inglot Freedom System 508, puder transparentny Kryolan Tl1, eyeliner Super Liner Perfect Slim Loreal black, rzęsy LillyLashes „Hollywood”, rozświetlacz Wibo Lovley Gold, rozświetlacz Goddes of Love, cienie paleta Zoeva Cocoa Blend, pomadka matowa w płynie Golden Rose 10, pomadka matowa Dose of Colors sand, róż Wibo 06.
Całuję!!!
Jak zwykle swietny makijaz:)
Fajnie wyglada to polaczenie piaskowego blyszczyka DOC i „fioletowego” GR… musze sprobowac! 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję :* Fajny odcień wychodzi 🙂
PolubieniePolubienie
A w jaki sposób łączysz ze sobą płynne pomadki? Najpierw mieszasz je na dłoni i dopiero nakładasz czy nakładasz jeden odcień na usta i po nim warstwę drugiego odcienia?:)
PolubieniePolubienie
Najpierw bezpośrednio na usta Golden, nastepnie Dose 🙂 Dose jak dasz na dłoń to jest spory problem ze zmyciem 😉
PolubieniePolubienie
Oki, w takim razie dziś próbuję:))
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo lubię czytać Twoje wpisy, zaglądam do Ciebie regularnie 😉 Dzisiejszy post mnie przekonał aby nie używać już podkładu z Revlonu.
Bardzo dziękuję 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo mi miło 😊 pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Z jakiego sklepu pochodzi ten choker ?
PolubieniePolubienie
Kupiłam go na allegro
PolubieniePolubienie
Super wpis!Oby takich więcej! No o włosach mogłabyś zrobić albo pielęgnacji ciała/twarzy. Pozdrawiam:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję, wpis o pielęgnacji włosów już jest na moim blogu 🙂 https://nataliamakeupblog.wordpress.com/2015/11/21/pomadka-golden-rose-opinia-plus-jak-dbam-o-wlosy/ Pozdrawiam
PolubieniePolubienie